Apel Jasnogórski

15/04/2018

Codziennie przed obrazem naszej Królowej Ojcowie Paulini z wiernymi odmawiają Apel Jasnogórski. Dobrze by było, abyśmy zatrzymali się na chwilę na historii powstania tej wspaniałej polskiej tradycji. Wszyscy kochamy ten czas, który rozpoczyna się o 21:00 i trwa tak krótko, ale daje nam tak wielką moc wiary, siłę płynącą ze świadomości, że Matka Boża nieustannie wstawia się u Tronu Bożego za nami, ale także daje nam poczucie tego, że jesteśmy Polakami, że jako naród - mimo różnic politycznych, różnych opinii, różnych stylów życia czy różnej filozofii życiowej - jesteśmy jednością, a ta jedność najwyraźniej jest widoczna właśnie w czasie Apelu Jasnogórskiego.

8 września 1908 roku we wsi Żelichów oddalonej od Krakowa o około 110 km na północny - wschód urodził się Władysław Polesiński, późniejszy oficer lotnictwa w Wojsku Polskim 2 Pułku Lotniczego w Krakowie. Był to człowiek ambitny, pełen godności, honoru i dumy z tego, że może wiernie i z oddaniem służyć Ojczyźnie. Słabym jego punktem była wiara. Został wychowany w rodzinie katolickiej, jednak w dorosłości swojej nie zajmował się zbytnio Panem Bogiem, a jeśli już zwracał się do Niego, to na zasadzie sprzeczania się z Nim i ciągłych do Niego pretensji.

Żona kapitana Polesińskiego, Janina Truchlińska, jako bardzo pobożna kobieta, zatroskana była prawdziwie o duszę męża i - chcąc, aby dostał się po śmierci do Nieba, modliła się za niego gorąco i troskliwie. Prócz modlitwy, nie zapominała o prowadzeniu rozmów z mężem dotyczących Pana Boga i wiary, które z reguły kończyły się jego wybuchem lub zbywającym ją milczeniem.

W dniu 25 lipca 1930 roku jego życie zostało zagrożone. Właśnie wykonywał lot próbny na trasie Lwów - Kraków. Zniżył samolot o wysokość 220 metrów i nagle Polesiński usłyszał wewnętrzny głos: "Zniż lot! Ląduj!" Nie wiadomo dlaczego, ale posłuchał natychmiast. Zaczął lądować i wówczas okazało się, że silnik uległ awarii, samolot lecąc w stronę ziemi zahaczył o drzewo. Po wylądowaniu Polesiński szybko wydawał załodze zwięzłe polecenia, które umożliwiły im natychmiastową ewakuację. Gdy tylko wydostali się z samolotu i odbiegli na bezpieczną odległość, nastąpił wybuch.

Oficer wrócił do domu głęboko zamyślony i podczas cichej wieczornej rozmowy z zatroskaną o jego tajemnicze milczenie żoną powiedział, że stał się CUD. Że cudem został uratowany. Janina zapytała męża kiedy to się stało. Gdy dowiedziała się, że miało to miejsce o godzinie 21:00, ze łzami wzruszenia powiedziała mężowi, że to za wstawiennictwem Matki Bożej został uratowany, że to Ona szepnęła mu do ucha te słowa: zniż lot! ląduj! gdyż właśnie o tej godzinie w tym dniu modliła się za niego do Niej przed obrazem, który wisi w sypialni nad ich łóżkiem.

Oficer Polesiński spojrzał na zapłakaną żonę, wstał, podszedł do obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i zasalutował Maryi, jako swojemu "Dowódcy". I od tego dnia co dzień o godzinie 21:00 stawał przed swoim Dowódcą i salutował.

Oficer Władysław Polesiński stał się człowiekiem głęboko wierzącym. Swej wiary - jak polecał Pan Jezus, nie chował "pod korcem", ale dzielił się nią z ludźmi.

Zdarzenie miało miejsce we wsi Kujawy pod Krakowem. Pięć lat po wypadku, w Dzień Zaduszny w 1935 roku, postawiono tam drewniany krzyż, który został poświęcony przez proboszcza parafii Pleszów w obecności oficera Władysława Polesińskiego i jego dzielnej małżonki. Obecnie stoi na tym miejscu krzyż betonowy z informacyjną tablicą, a miejscowa ludność rokrocznie 25 lipca składa pod nim kwiaty.

Oficer Polesiński założył katolicką organizację Rycerski Zakon Krzyża i Miecza skupiającą wojskowych. Jej członkowie mieli obowiązek codziennie o godzinie 21:00 stawać przed Matką Bożą i modlić się. Na początku istnienia organizacji 80ciu kapitanów, lotników - stawało codziennie przed Matką Bożą i salutowało Jej jako swemu Dowódcy. Prócz tego dbali o swoją wiarę, pogłębianie życia w Bogu, sakramenty, udział w Eucharystii. Równocześnie każdy z nich był doskonałym wojskowym. Organizacja miała w nich kształtować silnych Bogiem ludzi, oddanych służbie Ojczyźnie. Organizacja spotkała się z życzliwym przyjęciem władz Kościoła i ludzi, i z bardzo negatywnym przyjęciem przez wyższe władze wojskowe, ponieważ ukazała, czego dotychczasowym rządom w Wojsku Polskim było brak. Związek Krzyża i Miecza musiał w 1938 roku przejść do podziemia. Działał jeszcze przez okres II wojny światowej przyjmując w swe szeregi coraz więcej członków.

Gdy wybuchła II wojna światowa Polesiński mieszkał w Warszawie. Został przydzielony do Dowództwa Lotnictwa i Armii "Modlin", jako oficer sztabu. Kiedy dowództwo przeniosło się na południe, on pozostał w Warszawie. 16 września 1939 wystartował z lotniska mokotowskiego w Warszawie z porucznikiem Ludwikiem Kózką w samolocie "Lublin" z zadaniem nawiązania łączności z Naczelnym Dowódcą Lotnictwa w Brześciu n. Bugiem. W okolicach Augustówki samolot został ostrzelany przez niemiecką obronę przeciwlotniczą, po czym lądował w terenie. Obaj ranni lotnicy dostali się do niewoli niemieckiej. Władysław Polesiński został w stanie ciężkim przewieziony do szpitala, gdzie zmarł w ostatnich dniach września 1939 roku. Jest pochowany w Warszawie na Cmentarzu Wilanowskim.

Wieczorna maryjna modlitwa członków Zakonu Krzyża i Miecza stała się inspiracją dla grup młodzieży działających w konspiracji pod opieką paulina o. Leona Cieślaka w czasie okupacji hitlerowskiej - najpierw w Warszawie i Krakowie, potem w innych miastach Polski takich jak Częstochowa, Wrocław, Poznań i inne. Dla coraz szerszych rzesz ludzi i w czasie wojny i po wojnie modlitwa o godzinie 21:00 przed Matką Bożą stała się codzienną praktyką.

Gdy o. Leon Cieślik został przeniesiony przez władze zakonne do Częstochowy, wraz z o. Polikarpem Sawickim tuż po wojnie zaczęli zbierać wokół cudownego obrazu na Jasnej Górze młodzież akademicką z różnych środowisk na wieczorną modlitwę zawierzenia właśnie o godzinie 21:00.

W dniu 8 września 1946 r. Kardynał August Hlond, Prymas Polski, w obecności całego Episkopatu i prawie milionowej rzeszy wiernych - w uroczystość Narodzenia Najświętszej Maryi Panny - oddał cały Naród polski Niepokalanemu Sercu Maryi. Zaraz po tym wielkim wydarzeniu została wydana drukiem książeczka w formie ulotki, opracowana przez o. Leona Cieślaka, pt. "Ofiarowanie Polski Niepokalanemu Sercu Maryi", zawierająca teksty modlitw do Matki Bożej, do odmawiania podczas wieczornej modlitwy o godz. 21:00. Pisał w niej m. in.: "Codziennie wieczorem następuje w Narodzie polskim cisza i skupienie. Gdziekolwiek bije rycerskie serce polskie, w kraju czy za granicą, na lądzie, na morzu czy w powietrzu, przy pracy czy w spoczynku - wszędzie tryskają promienie ducha w stronę Jasnej Góry. Stawiamy się przed obliczem Królowej i Matki, by złożyć Jej hołd czci i miłości: a z nami łączą się niezliczone zastępy polskich dusz z ojczyzny niebieskiej. Łączymy się duchem z Maryją i tak jak żołnierz przychodzimy do swego Dowódcy, by zdać raport dzienny ze swego postępowania".

Po otrzymaniu bolesnej wiadomości o internowaniu Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski w późnych godzinach nocnych w dniu 25 września 1953 r., paulini na Jasnej Górze podjęli z pielgrzymami specjalne modlitwy o jego rychłe uwolnienie.

Ksiądz Prymas podczas swego internowania w Stoczku Warmińskim - w okresie stalinowskiego terroru - postanowił dokonać osobistego Aktu oddania się w niewolę miłości Matce Bożej, zawierzając Jej całkowicie swój los. Prymas Polski oddał się Maryi w uroczystość Jej Niepokalanego Poczęcia w dniu 8 grudnia 1953 r.

W tym samym dniu rozpoczęto na Jasnej Górze modlitwę przed cudownym obrazem o 21:00 łączyć z intencją uwolnienia Księdza Prymasa.

W tym czasie Papież Pius XII ogłosił początek Maryjnego Roku Jubileuszowego. Na Jasnej Górze z tej okazji ks. biskup Zdzisław Goliński, ordynariusz częstochowski, w otoczeniu kapituły katedralnej, paulinów i licznie zgromadzonych wiernych celebrował Mszę św. w dniu 8 grudnia 1953 r. wieczorem - w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Podczas tej Mszy św. kazanie wygłosił przeor Jasnej Góry o. Jerzy Tomziński, w którym między innymi zapowiedział: "Staniemy dziś wszyscy na jasnogórski apel. Co to jest? Nic trudnego! Codziennie o godzinie 9 wieczorem przeniesiemy się myślą i modlitwą na Jasną Górę, do cudownej kaplicy. Są rodziny, które o tej porze przerywają rozmowę, pracę i stają w milczeniu albo na czele ze swym ojcem odmawiają dziesiątkę różańca. Są całe zastępy polskiej młodzieży akademickiej, które to czynią. Gdy powiedziano o tym Księdzu Prymasowi Kardynałowi Wyszyńskiemu, odniósł się życzliwie do tego, potem jednak, kiedy przemyślał tę sprawę, powiedział parę miesięcy temu, że codziennie o godzinie 9 wieczorem przenosi się myślą na Jasną Górę, modli się i błogosławi całemu Narodowi. Wszyscy, jak nas jest przeszło 30 milionów na całym świecie; wszyscy o jednej godzinie, gdziekolwiek będziemy, czy w pracy, czy na ulicy, czy w kinie, czy na zabawie; wszyscy zbratani jedną myślą, jednym polskim sercem, staniemy przy naszej Pani i Królowej, przy Matce i Pocieszycielce, aby prosić i żebrać za Polskę, za Naród..."

Zgodnie z tą zapowiedzią i pod jego przewodnictwem zgromadziła się w kaplicy Matki Bożej o tej wieczornej porze grupa osób - młodzież akademicka i dorośli, by polecić szczególnej opiece Maryi internowanego Prymasa Polski oraz cały naród. Od tej pory, już codziennie, ludzie zbierali się w cudownej kaplicy o godzinie 21.00, by odmawiać modlitwy do Matki Bożej przed Cudownym Obrazem.

Dziś, z perspektywy czasu, można stwierdzić, że było to oficjalne zapoczątkowanie Jasnogórskiego Apelu. Nadal paulini wzywali rodaków, by sercem, myślą i modlitwą stawać przed Obliczem Jasnogórskiej Pani o godzinie 21.00 i modlić się o uwolnienie Księdza Prymasa Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Na owoce takiej modlitwy nie trzeba było długo czekać. Ksiądz Prymas odzyskał wolność.

W dniu 26 sierpnia 1956 r. miała miejsce na Jasnej Górze niezwykle ważna uroczystość - Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego, zawierające program religijno-moralnej odnowy życia narodowego. Odtąd Apel Jasnogórski stał się modlitwą wieczorną w intencji Narodu Polskiego. Odtąd Ksiądz Prymas Wyszyński o godz. 21.00 błogosławił całej Polsce.

Stańmy i my dziś przed Maryją wraz z towarzyszącymi nam w tych rekolekcjach wielkimi, świętymi Polakami: bł. Anielą Salawą, św. Bratem Albertem, św. Janem Pawłem II i duchowo połączmy się z Jasną Górą. Powtórzmy w sercach za Janem Pawłem II: Totus Tuus, Maryjo! Totus Tuus!

Maryjo, Królowo Polski....

Sanktuarium Najświętszej Rodziny w Zakopanem
Jezu, ufam Tobie!
Powered by Webnode
Create your website for free! This website was made with Webnode. Create your own for free today! Get started