Rozmowa z Panem Aleksandrem Patyckim

10/10/2021

Pan Aleksander Patycki od wielu lat służy jako liturgiczna służba ołtarza w Centrum Formacyjno-Szkoleniowym "Księżówka" w Zakopanem. Jest oddany służbie Kościołowi i człowiekowi.

- Jak przygotował się Pan na przyjazd Ojca Świętego do Zakopanego w 1997 roku?

Przygotowałem się przede wszystkim duchowo. Chciałem jak najlepiej i jak najpełniej przeżyć ten czas. Znałem Ojca Świętego jeszcze z czasów krakowskich jako biskupa i kardynała. Pamiętałem Go jako człowieka naprawdę świętego. Miał szczególne oddziaływanie na człowieka - ten, kto z Nim rozmawiał, czuł się cały przesiąknięty Jego miłością. Przed przyjazdem Ojca Świętego do Zakopanego jeździłem na pielgrzymki do Lewoczy, potem uczestniczyłem we wszystkich nabożeństwach jakie były organizowane, przede wszystkim w "Księżówce", gdzie pełniłem służbę liturgiczną już od sześciu lat. Było dużo spraw organizacyjnych, w których brałem udział, i dużo modlitwy.

- W dniu przyjazdu czekał Pan na Ojca Świętego na stadionie Centralnego Ośrodka Sportowego.

Ojciec Święty miał przylecieć helikopterem z Częstochowy, ale przylot Jego opóźniał się. Przywitanie było krótkie, bo Ojciec Święty był bardzo zmęczony. Mieszkańcy Zakopanego stali zgromadzeni na Rondzie, bo Papież miał po wylądowaniu na stadionie COS-u przejechać wokół Ronda, aby się przywitać. Z powodu zmęczenia Papieża nie maiło to miejsca. Jan Paweł II późnym wieczorem wylądował na stadionie i samochodem przejechał od razu na parking z tyłu budynku "Księżówki", gdzie miał zamieszkać na czas pobytu w Zakopanem. Został przywitany przez Ks. Tomasza Boronia, ówczesnego dyrektora "Księżówki" i przez pracujące tu Siostry. Następnie wszedł do budynku. Potem udał się jeszcze do kaplicy, ale to już była Jego prywatna modlitwa.

- Kolejny dzień rano miał Pan przywilej uczestniczenia we Mszy Świętej celebrowanej przez Jana Pawła II w kaplicy w "Księżówce".

Tak, to była kameralna Msza św., na którą zaproszeni zostali pracownicy "Księżówki", liturgiczna służba ołtarza, byli Księża Biskupi z Episkopatu. Papież był głównym celebransem. Panowała atmosfera głębokiego wyciszenia, głębokiej modlitwy. Śpiew był, ale delikatny, ograniczony do minimum. Ojciec święty był bardzo zamyślony podczas tej Mszy św., jakby zatopiony bardzo głęboko w modlitwie. Stałem blisko ołtarza, mogłem nie tylko widzieć dobrze Ojca Świętego, ale i sam głębiej przeżyłem tę Mszę św.

- Przed Mszą św. Jan Paweł II przyszedł znacznie wcześniej do kaplicy, niż było to przewidziane.

Tak, Papież przyszedł dużo wcześniej, niż wszyscy przewidywali. Jeszcze nie wszystkie zaproszone osoby zdążyły przybyć, a Ojciec Święty już był obecny w kaplicy. Przed ołtarzem był postawiony specjalnie dla Niego przygotowany klęcznik. Ojciec Święty przeszło pół godziny klęczał tam i modlił się w ciszy. Dopiero po modlitwie udał się do zakrystii.

- Po Mszy św. miał Pan możliwość osobistego spotkania się z Ojcem Świętym.

Ks. Mokrzycki polecił nam, uczestnikom Mszy św., ustawić się na korytarzu prowadzącym z kaplicy do Apartamentu Papieża. Gdy Ojciec Święty wyszedł z zakrystii, miał możliwość podejść do każdego z nas i zamienić parę słów, pobłogosławić. Ja miałem dla Ojca Świętego prezent. Znajomy parę dni przed przyjazdem Jana Pawła II do Zakopanego przywiózł mi pudełko z bitymi w srebrze medalami. Były to medale pamiątkowe, upamiętniające cztery pielgrzymki Papieża do Polski. Cztery, ponieważ wizyta w Skoczowie wówczas jeszcze nie była uznana za wizytę oficjalną, tylko prywatną. Dopiero w późniejszym czasie została uznana za oficjalną. Gdy Ojciec Święty podszedł do mnie, dałem Mu monety. Papież przyglądał się im przez chwilę i zapytał: Czemu tylko cztery medale? A gdzie jest piąty? Ojcze Święty - odpowiedziałem - cztery pielgrzymki były oficjalne, a wizyta w Skoczowie była nieoficjalna. Ojciec Święty spojrzał na mnie badawczo i powiedział: Jaka nieoficjalna?! Jaka nieoficjalna?! Pocałowałem Ojca Świętego w pierścień. To było ogromne przeżycie. Gdy wręczałem Mu medale fotograf zrobił zdjęcie - długo wisiało na korytarzu w "Księżówce", wisiało też w Watykanie u Ojca Świętego.

- Podarował Pan Papieżowi również książkę.

Papież był niegdyś kapelanem Partyzantów ze Szczawy i przyjeżdżał co rok na odpust w sierpniu do Szczawy. Dlatego właśnie dałem Ojcu Świętemu książkę o tamtejszych partyzantach. Potem dowiedziałem się, że w tym dniu cały wieczór Ojciec Święty spędził w pokoju czytając książkę ode mnie. Było to dla mnie wzruszające. To zaszczyt.

- Co Pan czuł podczas rozmowy z Papieżem?

Czułem bijące od Niego ciepło, miłość, dobro.

- Przed przyjazdem Ojca Świętego uczestniczył Pan w przygotowaniach w "Księżówce".

Było bardzo dużo pracy, pracowaliśmy od rana do wieczora. To był teren budowy, który należało jak najszybciej uprzątnąć i przygotować na przyjazd Papieża. Mieliśmy wyznaczone terminy, później przyjechali przedstawiciele Episkopatu, aby sprawdzić, czy wszystko jest przygotowane należycie. Pomagałem również w przygotowaniu Apartamentu Papieskiego, który był przez Księdza Dyrektora przygotowywany specjalnie dla Papieża.

- Uczestniczył Pan również we Mszy św. pod Skocznią.

Najpierw byłem w straży na placu przed kościołem św. Krzyża, gdzie Ojciec Święty przyjechał na spotkanie z osobami chorymi. Gdy po tym spotkaniu wyszedł z kościoła i odjechał, my również zostaliśmy zabrani do samochodów i odwiezieni pod Skocznię. Tam byłem drugim komendantem w straży przy ołtarzu. To była moja kolejna posługa dla Ojca Świętego. W Nowym Targu w 1979 roku również trzymałem straż przy ołtarzu.

- Służył Pan człowiekowi Świętemu, ale w swojej rodzinie również ma Pan Świętych.

Mam trzech wujków, którzy zostali ogłoszeni błogosławionymi: Kazimierz i Stefan Grelewscy ze strony dziadka i Jarogniew Wojciechowski z Piątki Poznańskiej ze strony babci. Wszyscy zostali beatyfikowani przez Jana Pawła II 13 czerwca 1999 roku.

- W tym samym roku, w którym Papież gościł w Zakopanem, do Watykanu pojechała choinka, która została wycięta z ogrodu w "Księżówce".

Co roku z innego regionu górskiego na świecie Papież dostaje choinkę na Boże Narodzenie. Padła propozycja, żeby w 1997 roku właśnie z regionu Tatrzańskiego została wysłana dla Ojca Świętego choinka. Byłem przy tym obecny. To była ogromna, piękna choinka. Dużo osób uczestniczyło w ścięciu tego ogromnego drzewa, pracownicy GOPR. Było specjalnymi linami zabezpieczone, położone na platformie samochodowej i przewiezione na dworzec. Z dworca specjalnym priorytetowym pociągiem przejechało do Watykanu. W ogrodzie "Księżówki" jest pień upamiętniający to wydarzenie. Potem, gdy minął czas Świąt Bożego Narodzenia, Ks. Boroń dostał oprawiony w metal fragment pnia tej choinki na pamiątkę. Do dziś wisi on na korytarzu w "Księżówce" i przypomina tamte chwile. W ogrodzie jest posadzone drzewko, które Jan Paweł II przekazał dla "Księżówki" w podziękowaniu za przesłaną przepiękną choinkę.

- Kolejna uroczystość to poświęcenie pomnika Jana Pawła II w ogrodzie "Księżówki" autorstwa Marka Szali. W dokumencie stanowiącym o poświęceniu pomnika jest Pan wspomniany jako służba liturgiczna ołtarza.

Pomnik poświęcił Ks. Prymas Józef Glemp. Była uroczysta Msza św. w ogrodzie. Grała Orkiestra Straży Granicznej, która przyjechała z Nowego Sącza.

- Gdzie żegnał Pan wyjeżdżającego Papieża?

Czekałem z moją mamą przy ulicy na przejazd Ojca Świętego. Nasza kotka też wyszła na ulicę i usiadła obok doniczek z kwitnącymi kwiatami. Gdy podjechał samochód z Ojcem Świętym, zwolnił, drzwi się otworzyły i fotograf zrobił jej zdjęcie. Mieszkałem bardzo blisko "Księżówki", gdzie nocował Ojciec Święty. To było wielkie, głębokie przeżycie.

Bardzo dziękuję Panu za rozmowę.

Sanktuarium Najświętszej Rodziny w Zakopanem
Jezu, ufam Tobie!
Powered by Webnode
Create your website for free! This website was made with Webnode. Create your own for free today! Get started